Na pierwszy ogień poszły słodkie wypieki, czyli coś w czym nie jestem zbyt mocna. Co więcej, od razu wzięłam się za dwa. Broń Boże, nie z nadmiaru ambicji ;) - skorzystałam po prostu z cudownie prostych przepisów, które nie pozwoliły mi nic spartaczyć (no może poza ty, że biscotti się nadmiernie przypiekły, ale o tym ciiiiiiiiiiiii... - to oczywiście wina piekarnika ;)). I tak muffinki kakaowo-twarożkowe i biscotti z migdałami i rodzynkami smakowały wybornie.
Przepis na biscotti wzięłam ze słynnego już bloga moje wypieki i chyba to już było gwarancją sukcesu. W mojej wersji pojawiły się tylko dwie zmiany - świadoma, czyli zastąpienie suszonych moreli rodzynkami oraz nieświadoma, wynikająca z mojego gapiostwa, które kazało mi w miejsce obranych całych migdałów z oryginalnej receptury dać zmiażdżone migdały w skórkach. A i tak biscotti były pyszne, zwłaszcza maczane w kawie...
Muffinki z wygrzebanego kiedyś w sieci przepisu doczekały się w końcu realizacji. Proste i smaczne.
A za zdjęcia dziękuję pięknie Szanownej Koleżance Mrufce :)
sobota, 1 maja 2010
No to zaczynam
Przypadkiem trafiłam na blog Michelle i znalazłam tam wyzwanie w sam raz dla mnie. Twórczy maj.
Od dawna potrzebowałam czegoś takiego - dodatkowego bodźca, wyrwania z codziennego kieratu, iskry, uważniejszego spojrzenia na siebie i to, co robię.
Może się uda. Zobaczę. Postaram się.
A na dobry początek - piosenka, która gra dziś w mojej głowie :)
Od dawna potrzebowałam czegoś takiego - dodatkowego bodźca, wyrwania z codziennego kieratu, iskry, uważniejszego spojrzenia na siebie i to, co robię.
Może się uda. Zobaczę. Postaram się.
A na dobry początek - piosenka, która gra dziś w mojej głowie :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)